sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział 16

Rozdział 16 


Siedziałam w ciemnym pomieszczeniu już chyba drugi dzień . Powoli zaczęłam tracić nad sobą kontrolę , było mi duszno , czułam się źle a na dodatek dokuczała mi klaustrofobia. Z godziny na godzinę czułam się bardziej samotnie , to jakby cała energia mnie opuściła.  Byłam głodna , nikt od jakiś 48 godzin , nawet nie przyszedł sprawdzić jak się czuję . Czułam się jak śmieć , w tym momencie mogłabym odejść na zawsze . Do moich uszu , zaczął dobiegać dziwny dźwięk . To jakby trzask , pomieszany z krzykiem Mike'a . Ciekawe co się stało ? Drzwi , gwałtownie się otworzyły a moje oczy spoczywały na rozdygotanej twarzy Mike'a . 

- Musimy , stąd jechać. I jeśli chcesz żyć to lepiej zamknij mordę żeby cię nie było słychać - wrzasnął po czym podszedł do mnie i zaczął odplątywać mnie od krzesła .  

- A co jeśli ja chcę umrzeć  ? - zapytałam cicho . 

- Nie zabiję cię suko . Przynajmniej nie teraz . Nie po to uciekam przed Bieberem i się z tobą męczę żeby tak łatwo dać ci spokój Caroline , więc zamknij się i chodź ze mną. - pociągnął mnie za rękę a moje ciało bezwładnie opadło na ziemię . Siedziałam w tym samym miejscu już dwie doby a moje ciało zaczęło odmawiać posłuszeństwa z głodu . Podniósł mnie na ręce i kopnął drzwi , tak by otworzyły się na oścież  .Schodziliśmy po wielkich , schodach a potem wzdłuż jakiegoś korytarza aż zatrzymaliśmy się pod drzwiami z napisem "13" . Czy ta liczba będzie dla mnie pechowa ? 
Złapałam się go mocniej żeby tylko nie spaść z jego ramion . Ale gdy to zauważył zerknął na mnie nie pewnie . 

- Przestań się bać . Mówiłem że cię nie zabiję . Nie chcę cię zabić , kurwa . Chcę ciebie ile można ci powtarzać ?  - uśmiechnął się a ja odwróciłam głowę by nie widzieć jego wesołej miny . Otworzył drzwi i znaleźliśmy się w bardzo ładnym , pokoju . Ściany były pokryte bielą zresztą jak wszystko w tym pokoju . Białe meble , białe łóżko , biała pościel . Wszystko . 

- To mój pokój - zerknął na mnie i posadził mnie na łóżku . Przyglądałam mu się z niepewnością . Nie chciałam nic robić , nie chciałam by mnie skrzywdził . 

- Ja nie mogę , proszę Cię . Dlaczego mi to robisz ? . Zabij mnie tu i teraz . Bo inaczej sama to zrobię . - krzyknęłam 

- Caroline , Caroline , Caroline - szepnął - I tak zrobię co będę chciał wiem , że się boisz ale jak przytrzymam cię tu miesiąc czy dwa to już się przyzwyczaisz . Zamknęłam oczy a z moich oczu polały się łzy . Zamknęłam oczy , ale zaraz szybko je otworzyłam bo zobaczyłam że ktoś wszedł do pokoju. Moje oczy , zaczęły się powiększać . Nie wierzyłam że to był Justin . Miał w ręku broń , wiedziałam że to prowadzi do czegoś gorszego . 

- Wypuść ją gnoju , bo inaczej pożałujesz - krzyknął i wymierzył w stronę Mike. 

- Śnisz , czy marzysz ? - wyciągnął broń i również wycelował w Justina  . Podszedł do mnie i szybkim ruchem sięgnął mnie z łóżka łapiąc za nadgarstek i postawił mnie za sobą . 

- Zaraz Cię zapierdole ! - krzyknął jeszcze głośniej i podszedł do nas bliżej . Poczułam znów jego zapach ale , w moich myślach widziałam tylko swoją śmierć . Mike odsunął mnie od siebie i kazał usiąść na łóżko . Zrobiłam co kazał . Zaczęli się bić , oboje rzucali się na siebie z pięściami , jakby walczyli o swoje życie . Ale przecież walczyli o mnie , o głupią idiotkę . W między czasie rzucali się przezwiskami , i przeklinali . To mnie przerastało . W tym momencie chciałam już tylko umrzeć po mimo tego że Justin już tu był . Jednemu z nich wypadła broń i przetoczyła się w stronę mojego łóżka. Nie zauważyli tego . Byli zbyt pochłonięci walką ze sobą . Podniosłam ją w ,swoje trzęsące się dłonie i przyłożyłam ją sobie do skroni . W tym momencie , wszystko mnie przerosło . Moje życie straciło sens . Chodź Justin , zmienił je całe . Wiem że jeśli to zrobię skrzywdzę go ale , nie mam innego wyjścia . Przypomniały mi się wszystkie chwile z nim spędzone . Każda cudowna chwila i każda zła chwila . 

- PRZEPRASZAM - krzyknęłam a oni obaj spojrzeli na mnie  . Złapałam za spust i szybko go pociągnęłam . Zniknęłam z tego świata już na zawsze . 



Justin : 

Spojrzałem na Caroline , która leżała w kałuży krwi . Moje serce złamało się na pół. Zacząłem płakać jak głupi . To już koniec mojego życia. To ona była moim życiem . Spojrzałem na Mike'a , na jego minę która wskazywała poczucie winy. Widziałem że żałował , ale to nic nie naprawi . 

- Teraz twoja kolej gnoju - krzyknąłem i strzeliłem , a on upadł bezwładnie na ziemię . Caroline i Mike'a nie żyli . Teraz moja , kolej . Spojrzałem na nią i podszedłem do niej . Ucałowałem jej zakrwawione czoło i szepnąłem " JUŻ NA NAS CZAS , KOCHANIE . SPOTKAMY SIĘ TAM NA GÓRZE  . - złapałem za spust i jednym szybkim ruchem odszedłem z tego świata . 

...........................................................................................................................
To już koniec , mojej historii z tym blogiem .  Bardzo was przepraszam wiem że dużo osób go czytało . Ale to wszystko mnie przerosło . Obiecywałam że dodam a nigdy nie dodałam rozdziału na czas . Nie chciałam was zawodzić i to było ciężkie . Wczoraj miałam dodać rozdział który był całkiem inny ale szybko go zmieniłam . I jest tak . Chciałam też pokazać przez końcówkę tego rozdziału że nic nie jest idealne i nie wszystko kończy się dobrze . Może kiedyś wrócę do pisania ale na pewno nie teraz :)) 
KOCHAM WAS WSZYSTKICH < 3 Jak pisałam rozdział to płakałam , bo żal mi było się żegnać .  I kiedy umierali pękało mi serce . Dziękuję wam wszystkim i przepraszam jeśli kogoś zabolało to że przestaję pisać . 

niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 15

Rozdział 15

Wróciłam do domu . Justin odprowadził mnie czule trzymając moją dłoń. Weszłam na górę i poszłam pod prysznic. O tak , zdecydowanie tego potrzebowałam . Było to coś co uwielbiałam. Coś co pomogło mi oczyścić się z wszystkich problemów . To jakby woda , zmywała ze mnie wszystkie grzechy . Wyszłam z pod prysznica , w samym ręczniku szukając swojej ulubionej piżamki w krówki. Owszem , czasem jestem dziecinna , ale to w sobie lubię . Przebrałam się , i położyłam na łóżko  , które wydawało się cholernie nie wygodne , jakby pod pościelą coś było . Wstałam i zdjęłam całą pościel jaka była na moim łóżku , do póki nie zauważyłam kilkudziesięciu kartek , które były położone na materacu .


ZGINIESZ , JEŚLI NIE DASZ DO SIEBIE DOSTĘPU . NIE CHCĘ NIC MÓWIĆ ALE JESTEM BLIŻEJ NIŻ MYŚLISZ . CHCIAŁAŚ SIĘ , BAWIĆ MASZ ZABAWĘ . BIEBER BĘDZIE TRUPEM . A TY ? NAJPIERW MUSZĘ POGRAĆ . NIGDY SIĘ NIE PODDAJE CAROLINE .
                                                                                                       
                                                                                            MIKE ( Twój władca )


Ciarki przeszły po całym moim ciele . Wzdrygnęłam się na samą myśl że był w moim pokoju . Czy on nigdy się nie podda ? Nigdy nie będę jego . Kocham Justina.  Bałam się , z każdym dniem bałam się coraz bardziej . Ustałam , zerkając na zegar przede mną . Była 22 ale za cholerę dziś nie zasnę . Wzięłam telefon w dłonie i zaczęłam spontanicznie wybierać numer Justina .

- Justin ! - krzyknęłam . Musisz tu przyjechać !

- Skarbie , co się stało ? - mruknął lekko zaspanym głosem .

- Justin Ja... - nie dokończyłam bo przerwał mi potworny ból głowy. Upadłam bezwładnie na ziemię.  Dostałam czymś . Jeszcze nie wiem , kto to był ale domyślałam się że mógł być to Mike. Próbowałam otworzyć oczy ale ból , wygrywał po nad wszystko . Nie wiedziałam co się dzieję , jedyne czego chciałam to  , to by pojawił się tu Justin .


~ Obudziłam się w jakimś miejscu . Nie wiedziałam gdzie byłam . Rozglądałam się na boki a przed sobą ujrzałam tylko ciemność  . Zrobiło mi się gorąco , . Moje dłonie były związane , ciasnym sznurem , a ja siedziałam na krześle . Przełknęłam ślinę , tak cicho by nikt mnie nie usłyszał . Niestety .

- O , nasza księżniczka się obudziła  - mruknął ktoś z końca pokoju .

- Kim jesteś! Wypuść mnie ! - wrzasnęłam .

- O , nie nie .- przysunął się do mnie tak bym zobaczyła jego twarz . Widziałam go pierwszy raz  . Nie wiedziałam niczego . W tym momencie , szukałam pomysłu na to co zrobić .

- Dlaczego nie ? Kim ty do cholery jasnej jesteś żeby mnie tu więzić ? - wrzasnęłam ponownie , a z moich oczu polały się łzy .

- No jak to , kim ? Może przypomnij sobie Mike'a . Jestem jednym z jego ludzi , a ty w tym momencie jesteś moja . Bynajmniej dopóki nie wróci . Miałem cię tylko pilnować , ale gdy tak na ciebie patrzę sądzę , że fajnie będzie się zabawić . Skarbie masz nieziemskie ciało - mruknął mi do ucha i przybliżył się do mnie tak blisko że nie mogłam złapać oddechu . Złapał moją koszulkę i włożył pod nią swoje ręce gwałtownie całując moją szyje .

- Zostaw mnie , śmieciu - próbowałam krzyczeć , lecz on zakrył dłonią moje usta . Zamknęłam oczy by nie czuć jego chłodnych dłoni . Nagle poczułam jak jego ciało odsuwa się od mojego , a on dostaje w twarz . Zaraz , zaraz to przecież Mike'a cholera, że akurat on jeszcze musiał tu przyjść , wiem że on może zrobić ze mną wiele gorszych rzeczy . 

- Co , ja ci gnoju mówiłem . Miałeś jej pilnować. Czego nie rozumiesz w słowie PILNOWAĆ - przeliterował mu , by dotarło to do niego jeszcze bardziej . 

- Sorry , ale ona jest taka cudna szefie - szepnął i spojrzał na mnie puszczając mi oczko , na co ja odwróciłam wzrok . 

- Wyjdź i nie wracaj , Barnie - nakrzyczał na niego i spojrzał na mnie kątem oka . 

- Czego ode mnie chcesz ? -szepnęłam a z moich oczu zaczęły spływać , słone łzy . Nie mogłam ich opanować . Bałam się , cholernie się bałam . 

- Czego ? - przysunął się , tak by patrzeć mi prosto w oczy . - Tego , czego chciałem od początku . 

- Czyli czego? - krzyknęłam .

- Twojego , ciała Caroline - uśmiechnął się zadziornie i złapał mnie za policzek . 

- Po moim trupie ! Justin mnie uratuje ! - warknęłam , plując na jego twarz . 

- Czyli będzie trupem ! - zacisnął jedną dłonią moją twarz bardziej , a swoją wytarł z mojej śliny . 

- Wolę być trupem niż żebyś mnie dotykał ! 

- Jak sobie , życzysz ale najpierw się pomęczysz . Tak piękna osoba , musi się trochę pomęczyć żeby umrzeć. A twój Justin cię nie kocha . Ma cię w dupie . Inaczej już dawno by tu był . Biedactwo , jesteś taka naiwna . Pewnie właśnie siedzi , już u innej . Noc , w clubie pamiętasz ? Może mam ci przypomnieć ?  Tak zdradził cię . Nie kocha cię - szepnął i opuścił dłoń z mojego policzka . Z oczu zaczęły kapać mi łzy. Nie z powodu że tu jestem , ale z tego powodu że to co mówił mogło by być prawdą . Ale to nie prawda , tak ? Sama nie wiem . 

- Zabij , mnie proszę ! - powiedziałam ledwo oddychając , a mój głos był ledwo słyszalny pod pokrywą płaczu . 

- Nie teraz .  - mruknął i ruszył w stronę drzwi . - O i jakbyś nie była taka uparta mogłabyś spać normalnie . Pozwoliłbym ci ,spać na łóżku , i to nawet w moim . Dla tak piękniej dziewczyny zrobiłbym wyjątek ale , ty wolisz spać na twardym krześle do którego jesteś przywiązana . Dobranoc Caroline .- zamknął drzwi i wyszedł . 

.....................................................................................................

Macie , 15  ; <  Wiem że czekaliście długo ale ta głupia szkoła i to że próbuję ćwiczyć i zmienić swoją wagę też mnie dobiło . Zero kreatywności dlatego rozdział jest do dupy . Przepraszam jeśli komukolwiek się nie spodoba . Kocham was za te miłe słowa skierowane w moją stronę .

Tu możecie pytać na temat bloga : http://ask.fm/Trainspottingg 

 Miłego dnia , słoneczka . I przepraszam że tak zepsułam ten rozdział . 


sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 14

Rozdział 14 


Caroline :

Obudziłam się rano z potwornym bólem głowy , pewnie dlatego że wczoraj wypiłam szaleńczą ilość alkoholu . Ale to nie było ważne . Brakowało mi Justina . Brakowało mi jego , słów  , jego Dobranoc i jego uśmiechu . I chodź działo się to wczoraj , miałam wrażenie że nie było go wieczność . Może za ostro go potraktowałam ? Przecież go kocham . Przecież jest moim księciem . Nie wiem co robić ?  Może do niego zadzwonię ?  Zresztą Caroline.. przestań on pewnie ma cię gdzieś. Najpierw całuję jakieś dziwki a teraz ma zamiar do ciebie wrócić i myśli że tak łatwo mu się uda . Nie jest jedyny na tym świecie.  Wzięłam telefon z biurka i łapiąc się za głowę , zobaczyłam wiadomość . A jeśli to Justin ? Oby , nie  . Znaczyłoby to że przegrał zakład . Odblokowałam klawiaturę i sprytnych ruchem otworzyłam wiadomość .


"HEJ PIĘKNA . PO TYM CO SIĘ WCZORAJ STAŁO , MOŻE NIE MASZ OCHOTY WYJŚĆ NA SPACER ? TO TAKI PREZENT Z MOJEJ STRONY , NA POCIESZENIE. CO TY NA TO?"

MIKE .


Spojrzałam , na swoje ręce które trzęsły się . Nie wiedziałam co odpisać . W moich myślach przebiegało tornado . Co jeśli nie mogę mu ufać ?  Jedna rozmowa przecież nie załatwia wszystkiego , ale z drugiej strony co mi szkodzi ?  Może to poprawi mój nastrój  ?  Z moich oczu zaczęły spływać gorzkie łzy na samą myśl o Justinie .


"JASNE , MIKE CHĘTNIE . "


Odpisałam i wytarłam zaczerwienione oczy .  Wstałam i poszłam pod prysznic. Zawsze kochałam to robić . Branie prysznica , zawszę wypędzało ze mnie złe emocje ale teraz nic mi nie pomagało . Caroline weź się w garść do cholery jasnej . Wyszłam z łazienki  , w samej bieliźnie .  Sięgnęłam po mój telefon , który leżał na moim łóżku . Kolejna wiadomość .

„ DZIŚ , O 12 . POD TWOIM DOMEM „


Teraz już , nie mam wyjścia . Jestem umówiona z kimś kogo nawet nie znam . Pewnie popełniam błąd ale każdy przecież  żyję tylko raz. Do spotkania zostały mi tylko 2 godziny musiałam zrobić się na piękność .

~ Pomalowałam oczy , skończyłam robić fryzurę i ubrałam moją ulubioną sukienkę .Wyglądałam nieziemsko , ale zanim się obejrzałam minął już cały czas przez który miałam się przygotowywać . Na zegarku , wybiła 12. Wyszłam przed dom , a samochód Mike’a już czekał . Przyjechał ciemnym BMV , z przyciemnianymi szybami . Dziwiło mnie ,tylko jedno . Przecież to miał być spacer . Podeszłam do niego i przytuliłam go , szybko się od niego odsuwając żeby nie pomyślał sobie nie wiadomo czego .

- Witaj Księżniczko – uśmiechnął się szeroko , tak bym zobaczyła jego bialutkie zęby .

- Cześć Mike . – speszyłam się , i spojrzałam na niego karcącym wzrokiem . Tylko Justin mógł tak mówić . No tak .. go tu nie było .

Ruszyliśmy w , stronę pobliskiego parku . Na huśtawkach bawiły się dzieci . Usiedliśmy na ławkę .  Nadal nie wierzyłam że tu przyszłam i to właśnie z nim . Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem . Nadal nie wiem dlaczego , mnie tu zaprosił a te wszystkie teksty w stylu „  To na pocieszenie „  wcale do mnie nie przemawiały .


- Czemu ,tak patrzysz ? – spytał zaciekawiony łapiąc moją dłoń .

- Dlaczego , mnie tu przyprowadziłeś ? Czy to kolejny podstęp ?  - zerknęłam na niego , po chwili chowając twarz w dłonie .

- Czemu , tak sądzisz ?  Może Cię lubię ?  I to po prostu jest powód . – uśmiechnął się , a ja poczułam się pewniej .

JUSTIN :
Wstałem , na nogi i wolnym krokiem ruszyłem do szuflady do której nie zaglądałem wieczność .  Postanowiłem , że to jest ten czas by ją otworzyć  po raz kolejny . Otworzyłem ją i zacząłem szukać czarnego pudełka , z napisem „ UWAGA OSTRE „  . – Znalazłem !  - sapnąłem sam do siebie . Usiadłem na łóżku a pudełko umieściłem na swoich kolanach , które trzęsły się niesamowicie . Musiałem to zrobić nie miałem wyjścia . Zawsze załatwiałem tak swoje , sprawy . Każda moja słabość była znieczulana w ten sposób . Zaspokajałem ból wewnętrzny , tym zewnętrznym . Przejechałem palcami po swoich włosach  i odkryłem pokrywkę . Spojrzałem , na to co widziałem codziennie przez kilka lat . Nic się nie zmieniły . Sentyment wrócił . – Tu jesteście . Zacząłem mówić sam , do siebie jak kompletny idiota. Coś było ze mną nie tak .  To nie byłem ten sam ja . Stary Justin wrócił .  Wyjąłem jedną z żyletek i odsunąłem swój rękaw . Spojrzałem na blizny które miałem . Nikt ich jeszcze nie widział . Zostaną tu , na zawsze . Będą zawsze , nawet kiedy umrę  i mam nadzieję że to nastąpi niedługo. Przyłożyłem żyletkę do lewej ręki i zacząłem przesuwać ją w górę i w dół . W końcu krew zaczęła lecieć. – Kurwa , zostawię ślady – pomyślałem i nałożyłem na siebie kurtkę . Muszę zrobić to w innym miejscu .  Zwiesiłem głowę w dół by  nikt nie widział moich łez i szedłem jak najdalej mogłem . Po drodze minąłem jej dom . To bolało najbardziej , spojrzałem na niego i zaraz odwróciłem wzrok . Moje serce zaczęło walić .  Miałem nadzieję że moja księżniczka jeszcze śpi .  Kilka , minut drogi i znalazłem się w parku . Bawiło się tam mnóstwo dzieci , a ja nie chciałem by ktokolwiek mnie zobaczył . Usiadłem na najdalej oddaloną  ławkę . Rozejrzałem się szybko czy nikt mnie nie widzi i odsunąłem swoje rękawy ponownie .  Ostre narzędzie wylądowało na moim ciele tworząc kolejne czerwone kreski . Nie bolało mnie . Nic nie bolało mnie , bardziej niż strata Caroline . To ona stała się moim szczęściem .  Rozejrzałem się po raz kolejny , by odetchnąć . Zmrużyłem oczy , bo zobaczyłem coś co sprawiło że nie dowierzałem . Przed moimi oczami , spacerowali sobie oni .  Caroline i Mike . Szybko znalazła pocieszenie , w rękach swojego wroga  . Nie ma co . Z moich oczu zaczęły spływać łzy  a krew płynęła strumieniami . Spuściłem wzrok by nie myśleć o niczym .  Po kilku  minutach poczułam dotyk na mojej twarzy . To , były czyjeś dłonie  , to najdelikatniejsze dłonie jakie czułem . Zerknąłem na górę  . Przede mną stała Caroline z Mikem .

- Justin , co ty robisz  ! – krzyknęła na mnie widząc moje pocięte ręce ,  a ja zacząłem uśmiechać się w sobie . Tęskniłem za jej głosem  ,ale nic nie odpowiedziałem . W końcu , przegrałbym zakład .

- Słonko , zostaw Go nie jest ciebie wart- Mike pociągnął ja za dłoń ale , ona się wyrwała .
- Gówno , wiesz mało robisz . Spierdalaj mi z stąd muszę porozmawiać z moim chłopakiem czy ci się to podoba czy nie . – warknęła i uderzyła do w klatkę piersiową . Zerknąłem na nią i zobaczyłem jak Mike , robi się czerwony ze złości chodź nadal nic nie mówiłem .

- Justin , proszę cię . Powiedź mi . Odezwij się . Koniec tego zakładu , przecież cię kocham i wiesz o tym . – krzyknęła za łzami w oczach a moje serce zmiękło na sam ich widok .
- Też cię kocham , Księżniczko  - uśmiechnąłem się i nachyliłem by złożyć pocałunek na jej ustach . Złapałem ją za biodra jedną i drugą ręką , chodź obie cholernie mnie bolały i przysunąłem ją do siebie .

- Jesteście , kurwa tacy ohydni – krzyknął Mike .  – Jeszcze , będziesz mnie chciała Suko . – warknął i ruszył w drugą stronę.

-  Jak , na razie chcę tylko mnie !  – wstałem i pokazałem mu środkowy palec na co , on nie odpowiedział i szedł dalej w swoją stronę . Przysunąłem Caroline do siebie . Tęskniłem za jej zapachem , to tylko jeden dzień a tak wiele znaczył .

-  Zaraz , zaraz – uśmiechnęła się . – Co to ma znaczyć ? – wskazała na moje ręce .


- Powiedźmy , że życie bez ciebie i tak nie miało by sensu – szepnąłem jej do ucha i objąłem ją w tali .  - Bo , dopóki jesteś tu , to miejsce coś znaczy - wskazałem na cały świat wokół siebie . 



...........................................................................................................

 14 rozdział za nami < 3 
Chciałabym podziękować Kasi , za pomoc  i jeśli możecie to wysyłajcie znajomym mojego bloga . Byłabym wdzięczna !  Przepraszam że taki krótki ale napisałam go dosłownie w 1,5 godzinki i to dzisiaj dosłownie . A byłam taka zmęczona ale nie chciałam was zawieść . Mam nadzieję że się podoba . 
Tu pytajcie na temat bloga : http://ask.fm/Trainspottingg