Rozdział 14
Caroline :
Obudziłam się
rano z potwornym bólem głowy , pewnie dlatego że wczoraj wypiłam szaleńczą
ilość alkoholu . Ale to nie było ważne . Brakowało mi Justina . Brakowało mi
jego , słów , jego Dobranoc i jego
uśmiechu . I chodź działo się to wczoraj , miałam wrażenie że nie było go
wieczność . Może za ostro go potraktowałam ? Przecież go kocham . Przecież jest
moim księciem . Nie wiem co robić ? Może
do niego zadzwonię ? Zresztą Caroline..
przestań on pewnie ma cię gdzieś. Najpierw całuję jakieś dziwki a teraz ma
zamiar do ciebie wrócić i myśli że tak łatwo mu się uda . Nie jest jedyny na
tym świecie. Wzięłam telefon z biurka i
łapiąc się za głowę , zobaczyłam wiadomość . A jeśli to Justin ? Oby , nie . Znaczyłoby to że przegrał zakład . Odblokowałam
klawiaturę i sprytnych ruchem otworzyłam wiadomość .
"HEJ PIĘKNA
. PO TYM CO SIĘ WCZORAJ STAŁO , MOŻE NIE MASZ OCHOTY WYJŚĆ NA SPACER ? TO TAKI
PREZENT Z MOJEJ STRONY , NA POCIESZENIE. CO TY NA TO?"
MIKE .
Spojrzałam ,
na swoje ręce które trzęsły się . Nie wiedziałam co odpisać . W moich myślach
przebiegało tornado . Co jeśli nie mogę mu ufać ? Jedna rozmowa przecież nie załatwia
wszystkiego , ale z drugiej strony co mi szkodzi ? Może to poprawi mój nastrój ? Z
moich oczu zaczęły spływać gorzkie łzy na samą myśl o Justinie .
"JASNE , MIKE
CHĘTNIE . "
Odpisałam i
wytarłam zaczerwienione oczy . Wstałam i
poszłam pod prysznic. Zawsze kochałam to robić . Branie prysznica , zawszę
wypędzało ze mnie złe emocje ale teraz nic mi nie pomagało . Caroline weź się w
garść do cholery jasnej . Wyszłam z łazienki
, w samej bieliźnie . Sięgnęłam
po mój telefon , który leżał na moim łóżku . Kolejna wiadomość .
„ DZIŚ , O 12
. POD TWOIM DOMEM „
Teraz już ,
nie mam wyjścia . Jestem umówiona z kimś kogo nawet nie znam . Pewnie popełniam
błąd ale każdy przecież żyję tylko raz.
Do spotkania zostały mi tylko 2 godziny musiałam zrobić się na piękność .
~ Pomalowałam
oczy , skończyłam robić fryzurę i ubrałam moją ulubioną sukienkę .Wyglądałam
nieziemsko , ale zanim się obejrzałam minął już cały czas przez który miałam się
przygotowywać . Na zegarku , wybiła 12. Wyszłam przed dom , a samochód Mike’a
już czekał . Przyjechał ciemnym BMV , z przyciemnianymi szybami . Dziwiło mnie
,tylko jedno . Przecież to miał być spacer . Podeszłam do niego i przytuliłam
go , szybko się od niego odsuwając żeby nie pomyślał sobie nie wiadomo czego .
- Witaj
Księżniczko – uśmiechnął się szeroko , tak bym zobaczyła jego bialutkie zęby .
- Cześć Mike
. – speszyłam się , i spojrzałam na niego karcącym wzrokiem . Tylko Justin mógł
tak mówić . No tak .. go tu nie było .
Ruszyliśmy w
, stronę pobliskiego parku . Na huśtawkach bawiły się dzieci . Usiedliśmy na
ławkę . Nadal nie wierzyłam że tu
przyszłam i to właśnie z nim . Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem . Nadal
nie wiem dlaczego , mnie tu zaprosił a te wszystkie teksty w stylu „ To na pocieszenie „ wcale do mnie nie przemawiały .
- Czemu ,tak
patrzysz ? – spytał zaciekawiony łapiąc moją dłoń .
- Dlaczego ,
mnie tu przyprowadziłeś ? Czy to kolejny podstęp ? - zerknęłam na niego , po chwili chowając
twarz w dłonie .
- Czemu , tak
sądzisz ? Może Cię lubię ? I to po prostu jest powód . – uśmiechnął się
, a ja poczułam się pewniej .
JUSTIN :
Wstałem , na
nogi i wolnym krokiem ruszyłem do szuflady do której nie zaglądałem wieczność
. Postanowiłem , że to jest ten czas by
ją otworzyć po raz kolejny . Otworzyłem
ją i zacząłem szukać czarnego pudełka , z napisem „ UWAGA OSTRE „ . – Znalazłem ! - sapnąłem sam do siebie . Usiadłem na łóżku
a pudełko umieściłem na swoich kolanach , które trzęsły się niesamowicie .
Musiałem to zrobić nie miałem wyjścia . Zawsze załatwiałem tak swoje , sprawy .
Każda moja słabość była znieczulana w ten sposób . Zaspokajałem ból wewnętrzny
, tym zewnętrznym . Przejechałem palcami po swoich włosach i odkryłem pokrywkę . Spojrzałem , na to co
widziałem codziennie przez kilka lat . Nic się nie zmieniły . Sentyment wrócił
. – Tu jesteście . Zacząłem mówić sam , do siebie jak kompletny idiota. Coś
było ze mną nie tak . To nie byłem ten sam
ja . Stary Justin wrócił . Wyjąłem jedną
z żyletek i odsunąłem swój rękaw . Spojrzałem na blizny które miałem . Nikt ich
jeszcze nie widział . Zostaną tu , na zawsze . Będą zawsze , nawet kiedy
umrę i mam nadzieję że to nastąpi
niedługo. Przyłożyłem żyletkę do lewej ręki i zacząłem przesuwać ją w górę i w
dół . W końcu krew zaczęła lecieć. – Kurwa , zostawię ślady – pomyślałem i
nałożyłem na siebie kurtkę . Muszę zrobić to w innym miejscu . Zwiesiłem głowę w dół by nikt nie widział moich łez i szedłem jak najdalej
mogłem . Po drodze minąłem jej dom . To bolało najbardziej , spojrzałem na niego
i zaraz odwróciłem wzrok . Moje serce zaczęło walić . Miałem nadzieję że moja księżniczka jeszcze
śpi . Kilka , minut drogi i znalazłem
się w parku . Bawiło się tam mnóstwo dzieci , a ja nie chciałem by ktokolwiek
mnie zobaczył . Usiadłem na najdalej oddaloną
ławkę . Rozejrzałem się szybko czy nikt mnie nie widzi i odsunąłem swoje
rękawy ponownie . Ostre narzędzie
wylądowało na moim ciele tworząc kolejne czerwone kreski . Nie bolało mnie .
Nic nie bolało mnie , bardziej niż strata Caroline . To ona stała się moim
szczęściem . Rozejrzałem się po raz
kolejny , by odetchnąć . Zmrużyłem oczy , bo zobaczyłem coś co sprawiło że nie
dowierzałem . Przed moimi oczami , spacerowali sobie oni . Caroline i Mike . Szybko znalazła pocieszenie
, w rękach swojego wroga . Nie ma co . Z
moich oczu zaczęły spływać łzy a krew
płynęła strumieniami . Spuściłem wzrok by nie myśleć o niczym . Po kilku
minutach poczułam dotyk na mojej twarzy . To , były czyjeś dłonie , to najdelikatniejsze dłonie jakie czułem .
Zerknąłem na górę . Przede mną stała
Caroline z Mikem .
- Justin , co
ty robisz ! – krzyknęła na mnie widząc
moje pocięte ręce , a ja zacząłem
uśmiechać się w sobie . Tęskniłem za jej głosem
,ale nic nie odpowiedziałem . W końcu , przegrałbym zakład .
- Słonko ,
zostaw Go nie jest ciebie wart- Mike pociągnął ja za dłoń ale , ona się wyrwała
.
- Gówno ,
wiesz mało robisz . Spierdalaj mi z stąd muszę porozmawiać z moim chłopakiem
czy ci się to podoba czy nie . – warknęła i uderzyła do w klatkę piersiową .
Zerknąłem na nią i zobaczyłem jak Mike , robi się czerwony ze złości chodź
nadal nic nie mówiłem .
- Justin ,
proszę cię . Powiedź mi . Odezwij się . Koniec tego zakładu , przecież cię
kocham i wiesz o tym . – krzyknęła za łzami w oczach a moje serce zmiękło na
sam ich widok .
- Też cię
kocham , Księżniczko - uśmiechnąłem się
i nachyliłem by złożyć pocałunek na jej ustach . Złapałem ją za biodra jedną i
drugą ręką , chodź obie cholernie mnie bolały i przysunąłem ją do siebie .
- Jesteście ,
kurwa tacy ohydni – krzyknął Mike . – Jeszcze
, będziesz mnie chciała Suko . – warknął i ruszył w drugą stronę.
- Jak , na razie chcę tylko mnie ! – wstałem i pokazałem mu środkowy palec na co
, on nie odpowiedział i szedł dalej w swoją stronę . Przysunąłem Caroline do
siebie . Tęskniłem za jej zapachem , to tylko jeden dzień a tak wiele znaczył .
- Zaraz , zaraz – uśmiechnęła się . – Co to ma
znaczyć ? – wskazała na moje ręce .
- Powiedźmy ,
że życie bez ciebie i tak nie miało by sensu – szepnąłem jej do ucha i objąłem
ją w tali . - Bo , dopóki jesteś tu , to miejsce coś znaczy - wskazałem na cały świat wokół siebie .
...........................................................................................................
14 rozdział za nami < 3
Chciałabym podziękować Kasi , za pomoc i jeśli możecie to wysyłajcie znajomym mojego bloga . Byłabym wdzięczna ! Przepraszam że taki krótki ale napisałam go dosłownie w 1,5 godzinki i to dzisiaj dosłownie . A byłam taka zmęczona ale nie chciałam was zawieść . Mam nadzieję że się podoba .
Tu pytajcie na temat bloga : http://ask.fm/Trainspottingg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz